Wczoraj dość spontanicznie, po pracy udało mi się wyskoczyć do kolejnego miejsca biorącego udział w KAWA Festival Warszawa. Najpierw umówiłam się z koleżanką w Moko
na Malczewskiego. Okazało się jednak, że kawiarnia ta jest otwarta
tylko do 18. A my byłyśmy chwilę po, więc za późno, by spróbować ich
propozycji. Szkoda... Warto więc pamiętać o tym fakcie, zanim umówimy
się tam z kimś wieczorową porą ;)
Na szczęście niedaleko było kolejne miejsce do odwiedzenia. Jednorożec
na Narbutta. Dlatego, z pewną dozą niepewności, czy tym razem się uda,
wybrałyśmy się do owej lodziarni. Na dworze było przeokrutnie zimno,
więc chciałyśmy dostać się tam jak najszybciej. Tramwaj, szybki spacer i
na szczęście się udało.
Na miejscu był niewielki ruch. Lokal sam jest również dość mały. Jednak ciepły i przytulny. Natalia zamówiła zieloną herbatę, ja oczywiście zestaw festiwalowy. Po dłuższej chwili dostałyśmy herbatę, a potem kawę i deser.
Kawowa propozycja, podana w kieliszku wygladała bardzo ciekawie. Miód, adwokat i mleczna pianka, w moim przypadku na mleku kokosowym, smakowała przepysznie! Mocny smak alkoholu i słodycz miodu uzupełniały się idealnie. Była to więc typowa propozycja dla słodkolubnych :)
Deser. Mus mokka z karmelizowanym orzechami laskowymi był z kolei dużym rozczarowaniem. Malutka ilość była, jak dla mnie, bardziej degustacją tego deseru niż pełną porcją. Do tego miałam pewne watpliwości co do swieżości musu. Jego smak, sam w sobie, był dla mnie zbyt mało intensywny. Jedynie orzechy nadawały mu charakteru. I nie było to tylko moje zdanie, bo Natalia uważała tak samo.
Moim zdaniem, w miejscu, które jest lodziarnią, aż prosi się o jakiś deser lodowy! Szczególnie, że gdy siedziałyśmy ruch był dość spory. Co chwila wchodził ktoś by zamówić porcję lodów na miejscu lub na wynos. Świadczy to zapewne o dość dużej popularności ich produktów wśród mieszkańców i przechodniów.
Na pocieszenie postanowiłam więc sama przekonać się jak smakują ich lody. Sprawdziłam kilka smaków. W końcu wybrałam dużą porcję, za 10zl, złożoną z trzech smaków. Wzięłam słony kamel, sorbet z dyni i pistację. I to był strzał w dziesiątke! Lody faktycznie były pyszne. Dodatkowo idealnie się uzupełniały smakowo. Miały bardzo dobrą konsystencję. Także miodzio. Ten wybór zrekompensował mi w pełni deserowy niedosyt.
Na miejscu siedziało nam się bardzo przyjemnie. Festiwalowa kawa, podobnie jak lody, była pyszna. A to o nią w końcu w KAWA festival Warszawa chodzi. Więc pomijając mało satysfakcjonujący deser, wszystko było naprawdę pyszne i godne polecenia!:)
Na miejscu był niewielki ruch. Lokal sam jest również dość mały. Jednak ciepły i przytulny. Natalia zamówiła zieloną herbatę, ja oczywiście zestaw festiwalowy. Po dłuższej chwili dostałyśmy herbatę, a potem kawę i deser.
Kawowa propozycja, podana w kieliszku wygladała bardzo ciekawie. Miód, adwokat i mleczna pianka, w moim przypadku na mleku kokosowym, smakowała przepysznie! Mocny smak alkoholu i słodycz miodu uzupełniały się idealnie. Była to więc typowa propozycja dla słodkolubnych :)
Deser. Mus mokka z karmelizowanym orzechami laskowymi był z kolei dużym rozczarowaniem. Malutka ilość była, jak dla mnie, bardziej degustacją tego deseru niż pełną porcją. Do tego miałam pewne watpliwości co do swieżości musu. Jego smak, sam w sobie, był dla mnie zbyt mało intensywny. Jedynie orzechy nadawały mu charakteru. I nie było to tylko moje zdanie, bo Natalia uważała tak samo.
Moim zdaniem, w miejscu, które jest lodziarnią, aż prosi się o jakiś deser lodowy! Szczególnie, że gdy siedziałyśmy ruch był dość spory. Co chwila wchodził ktoś by zamówić porcję lodów na miejscu lub na wynos. Świadczy to zapewne o dość dużej popularności ich produktów wśród mieszkańców i przechodniów.
Na pocieszenie postanowiłam więc sama przekonać się jak smakują ich lody. Sprawdziłam kilka smaków. W końcu wybrałam dużą porcję, za 10zl, złożoną z trzech smaków. Wzięłam słony kamel, sorbet z dyni i pistację. I to był strzał w dziesiątke! Lody faktycznie były pyszne. Dodatkowo idealnie się uzupełniały smakowo. Miały bardzo dobrą konsystencję. Także miodzio. Ten wybór zrekompensował mi w pełni deserowy niedosyt.
Na miejscu siedziało nam się bardzo przyjemnie. Festiwalowa kawa, podobnie jak lody, była pyszna. A to o nią w końcu w KAWA festival Warszawa chodzi. Więc pomijając mało satysfakcjonujący deser, wszystko było naprawdę pyszne i godne polecenia!:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz