W środowe popołudnie byłam umówiona ze znajomym, z którym
nie widziałam się już ponad 2 lata. Ponieważ był akurat na jeden dzień w
Warszawie, mogliśmy się w końcu spotkać. Wybór miejsca całkowicie pozostawił
mnie, a ja oczywiście nie protestowałam ;) Wybór jednak nie był wcale szybki i
oczywisty. Nie wybierałam wcześniej lokalu, bo nie wiedziałam na co będziemy
nastawieni. Czy na jedzenie, czy na szybką kawę. I w sumie słusznie, bo stanęło
na kawie, a w najbardziej przystępnej lokalizacji okazała się Lisia Kita, do
której miałam się wybrać już od jakiegoś czasu. Ja na miejscu byłam znacznie wcześniej, bo nie opłacało mi
się kursować do domu i z powrotem. A że miałam do dokończenia zaległy post, to
spożytkowałam ten czas idealnie :)
Lisia Kita znajduje się na Mokotowie, zaraz koło metra
Wilanowska, na ulicy Bukowińskiej 22a. Lokal jest stosunkowo niewielkich
rozmiarów, co sprzyja cudownemu klimatowi. Bo miejsce to jest po prostu
śliczne! Fani lisów i leśnych tematów z pewnością znajdą coś dla siebie.
Wszystko urządzone jest bardzo przytulnie, dopasowane do siebie stylem. Każde
miejsce do siedzenia jest przygotowane dla różnych potrzeb klientów. Wygodna
kanapa, żeby rozsiąść się we dwoje, piękne fotele na spotkania przyjaciół, duży
stół na „posiadówę” ze znajomymi lub mniejsze stoliki na coś do popicia i przegryzienia.
W menu znajdziemy nie tylko kawy i desery, ale też coś na
większy i mniejszy głód. Sałatki, kanapki na miejscu i na wynos. A także
zestawy śniadaniowe i lunchowe, zupy, tarty na słono i quesadilla. Do tego
spory wybór napojów- koktajle, smoothies, lemoniady i alkohole (piwa, wina,
cydry itp.). Wszystko to w kawiarnianych, lecz nadal przystępnych cenach.
Będąc po pracy, początkowo nastawiłam się na latte.
Jadnak jak tylko dowiedziałam się czym jest Lisi Czaj (mleczna kawa z dodatkiem
przypraw korzennych), od razu zmieniłam swoją decyzję i wybrałam właśnie jego. Dobrałam do tego ich domowy syrop piernikowy i
poprosiłam o największą, możliwą wielkość kawy.
Potem usiadłam na wygodnej kanapie, z laptopem na kolanach i
po prostu nie mogłam poczuć się lepiej. Na miejscu było mi tak dobrze, że myśli
same płynęły na klawiaturę komputera. Po chwili dostałam też kawę, która była
bardzo ładnie podana. Latte art zawsze mi imponowała, dlatego za każdym razem
ją doceniam :) Przyszedł więc czas, by oderwać się na chwilę od pisania i
spróbować zaserwowanego napoju. I tu nie uwierzycie. Okazała się dla mnie za
słodka! ;) Zdarza się to baaaardzo rzadko, a jednak. Parę kolejnych łyków z
nadzieją, że się przyzwyczaję, ale niestety… Podeszłam więc do Pana za barem i
poprosiłam o niewielką dolewkę mleka, by móc wypić kawę do końca. Nie było z
tym żadnego problemu. Po krótkim czasie dostałam dzbanuszek idealnie
spienionego mleka. Wlałam je całe i dopiero wtedy mogłam się cieszyć smakiem
Lisiego Czaju. Kawa jest naprawdę przepyszna, więc polecam ją gorąco.
Czekając na znajomego w międzyczasie do lokalu weszła para
koleżanek. Po niedługiej chwili, gdy dotarł do mnie Robert, wraz z nim do
lokalu dotarła spora grupa znajomych. Potem dołączyła jeszcze inna para. W
kawiarni zabrakło nagle miejsca :) I wcale się nie dziwię, że kawiarnia
przyciąga do siebie tylu ludzi. Mimo tylu osób, nadal można było jednak
spokojnie porozmawiać i myślę, że nikt sobie nawzajem nie przeszkadzał. W
głośnikach leciała bardzo przyjemna muzyka, która tym bardziej sprzyjała
rozmowom.
Robert dla siebie zamówił cappuciono. Ja w późniejszym
czasie domówiłam jeszcze tartę z karmelizowaną w rumie gruszką, granatem,
karmelem, czekoladą i miętą. Kawa Roberta była równie dobra jak moja. Jej
delikatny smak nie wymagał nawet użycia cukru. Natomiast moja tarta była
kolejnym miłym akcentem wizyty. Idealnie wywarzony, nie za słodki, nie za mdły
smak, do tego polewy. A listek mięty zjedzony razem z jednym z widelców ciasta,
smakował obłędnie.
Pół litra czystej przyjemności :) |
Ja siedziałam na miejscu w sumie ponad dwie godziny, z
Robertem około półtorej. I powiem szczerze, że nie chciało mi się stamtąd
wychodzić. Miły klimat, pyszne kawy i słodkości, wygodna kanapa, przyjemna
muzyka, miła obsługa i towarzystwo Roberta. Wszystko to składało się na wieczór
idealny.
Myślę, że nie muszę pisać, jak bardzo polecam Wam to
miejsce. Bo Lisia Kita, to miejsce, które Z PEWNOŚCIĄ odwiedzę jeszcze nie raz
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz