Od jakiegoś czasu, bywając regularnie na Woli, często
mijałam Trattorię Boccone na Siedmiogrodzkiej. Będąc jednak, jak to ja, zawsze
w pośpiechu, nie miałam za bardzo okazji, żeby się tam wybrać. Na szczęście, do
czasu, bo w minioną niedzielę trafiła się ku temu idealna okazja :)
Trattoria Boccone każdego dnia ma dla swoich gości inną
promocję. Oferty są naprawdę ciekawe i w zależności od tego, komu na czym
najbardziej zależy, może skorzystać z nich w wybrany dzień. Poniedziałek jest
pod znakiem alkoholu, gdy to za piwo beczkowe zapłacimy połowę ceny. Za Tyskie
0,5l 4zł, a Książęce Pszeniczne 0,5l 5zł. We wtorki dostaniemy makaron dnia,
polecany przez szefa kuchni w cenie 13zł. W środy i czwartki będziemy mogli
zajadać się świeżymi mulami, przyrządzanymi na różne sposoby, jednak bez
żadnych promocji cenowych. Na dobry początek weekendu, w piątki dostaniemy dwa
kieliszki prosecco w cenie jednego. W soboty natomiast króluje firmowa pizza Boccone
w cenie 14zł. Ostatni dzień tygodnia, to gratka dla tych, którzy planują
spotkać się w większym gronie. Grupy od 6 osób dostają bowiem rabat 30% na całe
zamówienie.
I właśnie z tej ostatniej promocji udało mi się tym razem
skorzystać. Ponieważ brałam udział w całodniowych warsztatach i było nas sporo,
to tak nieśmiało zaproponowałam wyjście właśnie do Trattori. Nie wiedziałam
jakie plany mają moi znajomi, czy będą chcieli w ogóle gdziekolwiek wychodzić,
żeby coś zjeść. Ale ku mojej uciesze, wszyscy chętnie przystali na mój pomysł.
W przerwie wybraliśmy się właśnie tam. Po drodze zadzwoniłam, czy mają w ogóle
wolne miejsca i jak rzecz się ma jeśli chodzi o płatność. Rachunek, jak się
dowiedziałam, owszem, mógł być częściowo zapłacony kartą częściowo gotówką. Nie
było jednak możliwości rozdzielenia go na wszystkich z osobna.
Po niespełna 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Stolik już
na nas czekał. My zdecydowaliśmy się dość sprawnie, także zamówienie poszło
gładko. W międzyczasie wybraliśmy się małą grupą na poszukiwanie bankomatu,
żeby nie mieć potem trudności z rozliczeniem się. I tu od razu uprzedzam, że
pomimo tego, że bankomatów jest w okolicy dość sporo, to wypłata gotówki do
oczywistych nie należy. Bo albo wypłacają same duże nominały, albo nie
działają.
Na podanie dań czekaliśmy około 20 minut, a wszystkie
zamówienia przyszły jeden za drugim, dzięki czemu mogliśmy zacząć jeść razem.
To w przypadku naszej dziewięcioosobowej grupy było bardzo wygodne i
zdecydowanie chwali się obsłudze :)
Co do dań, ja zamówiłam Gnocchi szpinakowe z sosem numer 18,
czyli Frutti Di Mare Napoli (krewetki, świeża bazylia, cukinia, białe wino,
czosnek, kiełki). Znajomi siedzący obok tak samo postawili na pasty, tylko
różne ich wariacje- Spaghetti Carbonara, Canelloni Saporiti (szpinak i ser kozi),
Lasagne Verdi (szpinak i kurczak), Fussili Salmone Fresco (świeży łosoś, ser
ricotta, bazylia, śmietana). Druga część stolika postawiła na pizze, zamówili
Capricciose i Hawai.
Pasty były podane bardzo ładnie. Porcje restauracyjne,
czyli, w moim odczuciu na średni głód. Moje gnocchi same w sobie były bardzo
smaczne. O akuratniej konsystencji ciasta, o wyczuwalnym smaku szpinaku. Sos
natomiast był jak dla mnie zdecydowanie za słony. Ilość krewetek, według mnie,
była odpowiednia na taką wielkość. Cukinia pokrojona w malutkie słupki
wyglądała ciekawie i nadawała daniu lekkości. Bazylia i wino były dla mnie
bardzo słabo wyczuwalne. O ich obecności w daniu przypomniałam sobie na dobrą
sprawę dopiero teraz, pisząc Wam skład sosu ;) Co do pozostałych makaronów, to
skuszona kozim serem i szpinakiem, spróbowałam Canelloni Saporiti koleżanki. I
tu niestety zbyt słabo poszatkowany szpinak sprawił, że zamiast go normalnie
jeść, musiałam go bardziej rzuć. Milenie jednak to nie przeszkadzało i była
zadowolona ze swojego dania. Więc jak widzicie, każdy zwraca uwagę na co innego
:) Pozostałe pasty były ocenione przez moich znajomych jako smaczne. Nikt nie
rozpływał się nad ich smakiem, ani nie narzekał. Więc myślę, że każdemu po
prostu smakowały.
Podobnie było z pizzami. Choć nie było za bardzo możliwości
wymienić się bardziej szczegółowymi wrażeniami po zjedzeniu ich, to wiem, że wszystkim
również smakowały. Miałam nawet okazję spróbować, ok, w zasadzie, to finalnie
zjeść cały kawałek ;) Capricciosy. I w niej od razu przykuło moją uwagę bardzo
cienkie ciasto. Dodatków było w sam raz, nie za dużo, nie za mało. A w smaku
była bardzo dobra. Po mojej paście, idealnie zneutralizowała zbyt słony smak,
który pozostał po jej zjedzeniu.
Wnętrze restauracji jest bardzo przestronne. Powierzchnia
jest otwarta i widna. Jednak jeśli ktoś pragnie odrobinę więcej spokoju i
prywatności, również znajdzie miejsce dla siebie. Rodziny z dziećmi ucieszą się
zapewne z obecności kącika dla dzieci. Choć z naszej obserwacji, to akurat
ganianie po restauracji sprawia dzieciakom największą frajdę ;)
Standardowe ceny past są zdecydowanie przystępne jak na taki
lokal. My dodatkowo mogliśmy skorzystać z 30% rabatu. Więc ceny tym bardziej
były bardzo korzystne. Przy wizycie w gronie większym niż 6 osób, warto mieć
jednak na uwadze, że do rachunku doliczane jest 10% serwisu. Dla nas nie był to
problem. Moim zdaniem obsługa w pełni zasłużyła na ten dodatek. Moja pasta, tak
samo jak ich większość w menu, kosztowała 24zł. Dzięki promocji zapłaciłam cena
wyniosła 16,8zł. Doliczając do tego serwis zapłaciłam w sumie 19zł. Także
uważam, że jak na wyjście do resturacji, było naprawdę nieźle.
Podsumowując, mogę śmiało polecić tę restaurację osobom,
które nie są za bardzo wybredne. Dla mnie, moje doborowe towarzystwo i
możliwość zjedzenia razem było najważniejsze. Dlatego nawet zbyt słona pasta
nie była w stanie zepsuć naszego wyjścia do tego lokalu. Ogólnie uważam, że to
bardzo dobre miejsce na wyjścia większą grupą, na lunch lub obiad/kolację we
dwoje. Chętnie odwiedzę Trattorię Boccone jeszcze raz, by ponownie spróbować
ich dań i skorzystać z kolejnej promocji, których jak już sami wiecie, nie
brakuje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz