niedziela, 10 stycznia 2016

GRANDE COFFEE SIENNA W DWÓCH SŁOWACH: NIE POLECAM.

Kto czytał już moje posty, ten wie, ze niezwykle rzadko wychodzę z odwiedzanych przeze mnie lokali niezadowolona. Mam chyba po prostu szczęście i dobrą intuicję. Staram się również nie czepiać się szczegółów i być wyrozumiała dla pewnych niedociągnięć. W końcu nic i nikt nie jest idealny. Jednak Grande Coffee Sienna to pierwsze miejsce, które będę omijać szerokim łukiem. A jeśli jesteście fanami d o b r e j kawy, to Wam też to radzę. Dlaczego? Już wyjaśniam.  

 Do Grande Coffee Sienna, standardowo, chciałam wybrać się po tym, jak zauważyłam ich na Facebooku. Wydawało mi się ze mają ciekawą ofertę, a do tego dość atrakcyjne promocje. Od strony PR, naprawdę wyglądało to profesjonalnie i zachęcająco. Dlatego, gdy tylko przytrafiła się okazja, by tam pójść, ochoczo z niej skorzystałam. 
Kawiarnia jest zlokalizowana w samym centrum, tuż obok Hotel Intercontinental w jednym z tamtejszych biurowców. Było to dla mnie pierwsze zaskoczenie, bo obserwując zdjęcia na ich fan page’u spodziewałam się czegoś zupełnie innego.  W środku lokal jest dość przytulny. Przypomina odrobinę swoim wystrojem Green Caffe Nero. Menu jest dość rozbudowane. Także jest z czego wybierać. Kawa, naleśniki, śniadania, lunche. 




Mając ogromna ochotę na dobrą, mleczną kawę, wybrałyśmy z Koleżanka latte. Paulina klasyczne (12zl) , ja szarlotkową z syropem jabłkowym i przyprawami (13zl), Potem zaczęłyśmy szukać miejsca, żeby usiąść i spokojnie pogadać, wiec padło na dwa fotele w rogu sali. Niemal cały lokal jest przeszklony. Prawdopodobnie jest złożony z kilku mniejszych, co tłumaczyłoby liczbę wejść (jest ich chyba z 3 czy 4...). 



Przygotowaną kawę trzeba odebrać samemu po tym jak zostanie się wywołanym przez obsługę. Obok baru znajduje się stoliczek z cukrem, serwetkami itp. Przygotowane dla gości łyżeczki, a w zasadzie łyżki, są... plastikowe. Co rozumiem w przypadku opcji na wynos, jednak nie picia na miejscu...



Co do samej kawy, to już z wyglądu nie prezentowała się zachęcająco. Niewidzialna pianka sprawiała, że była to zwykła kawa z mlekiem, a nie latte. Smak espresso był praktycznie niewyczuwalny, więc postanowiłyśmy wzmocnić nasze napoje dodatkową jego porcją (2zł). Moja kawa miała mocny smak  syropu i przypraw. Ale do miana szarlotki było jej daleko. Standardowa "latte" to jak wcześniej pisałam- zwykła kawa z mlekiem. Szczerze mówiąc piłam lepsze kawy z automatu na korytarzu, jeszcze za czasów studenckich. Obie zamówiłyśmy większe porcje, jednak nawet nie spodziewałam się, że w tym przypadku, "większe" okaże się 300ml, bo to jak dla mnie typowo standardowy mniejszy kubek...  Także, dla nas, kawa była totalnym rozczarowaniem. 



Dlatego o tyle o ile, zrozumiałabym słowo GRANDE (duży) w połączeniu z Cafe (kawiarnia), bo lokal jest faktycznie spory, to już z Coffee (kawa) jest dla mnie dokładnym tego przeciwieństwem.  Nazwa GRANDE Coffee jak dla mnie do czegoś zobowiązuje. A tu kolejne rozczarowanie….

Na miejscu siedziało nam się ok. Fotele były wygodne. O późno popołudniowej porze, po Świętach, ruch był mały. Obsługa poprawna. Jednak niesmak i niezaspokojona ochota na dobrą, prawdziwa kawę pozostał. Wiec nie zagościliśmy tam za długo. 




Także jak sami widzicie, mnie również zdarza się wpaść do miejsca, z którego niestety nie wychodzę z zachwytem. Grand Coffee Sienna niestety się do tych miejsc zalicza. I już wiem, że jak bardzo nie potrzebowałabym dawki kofeiny, to jej tam nie uraczę. A szkoda… Bo to miejsce ma GRANDE potencjał. Szkoda tylko, że tak marnowany przez kawę, czyli to, co w kawiarni przecież najważniejsze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz