O promocjach kawiarni i cukierni
Sweet Moments pisałam na swoim fan page'u na Facebooku (Smak Życia Any) już
nie raz. Jednak przez długi czas, sama nie miałam za bardzo okazji, by z nich
skorzystać. Mając w pamięci ich promocję na kawę lub herbatę i gratisowe ciasto,
postanowiłam przekonać się co to za miejsce.
Sweet Moments mieści się na
Mokotowie, na ul. Puławskiej 118. Niedaleko basenu Warszawianka. Z zewnątrz
wydaje się malutkim lokalem serwującym ciasta i lody naturalne. Byłam więc pewna, że jak
wejdę do środka, nie znajdę miejsca, by spokojnie usiąść i popracować. Nastawiałam
się więc na szybkie wypicie kawy i zjedzenia ciastka, a potem powrót do domu.
Zamówiłam przy kasie, u bardzo
sympatycznej Pani z obsługi, latte (11zł) i ciastko dnia, którym okazała się
być tartaletka kajmakowa (standardowa cena 7,90zł). Idealnie! Odwróciłam się i
ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zobaczyłam za sobą kilka schodków prowadzących
do salki ze stolikami dla gości. Nie była ona duża, jednak w zupełności
wystarczająca na to, by wygodnie się rozsiąść i w spokoju popisać. Do tego
urządzona w przepięknym, iście słodkim stylu. Z panującym dookoła różem i
bielą, kwiatami na parapecie i słodkościami w dekoracyjnych słoiczkach. Już mi
się podobało.
Gdy tylko wygodnie się rozsiadłam
przy jednym ze stolików, dostałam swoje zamówienie. I w sumie nie musiałam go
nawet jeść, bo od samego patrzenia było mi miło. Patrząc na małą tartę z
kajmakiem, byłam niemal pewna, że musi pysznie smakować. I tak też było.
Słodziutka, lekko ciągnąca się jeszcze masa kajmakowa, smakowała wybornie. Do
tego była podana na idealnym spodzie, który nie przytłaczał jej smaku. Kawa również
była bardzo dobra. Także rozkoszowałam się ich każdym kęsem i łykiem.
Siedząc tam myśli same płynęły mi
na klawiaturę laptopa. W tle leciała spokojna, włoska muzyka. Pracowało mi się
tam naprawdę przyjemnie. Żałowałam jedynie, że będąc mocno najedzona, nie mogłam
już znaleźć miejsca na kolejne ciastka. Miałam za to okazję spróbować lodów
robionych z prawdziwych włoskich receptur, przez pracowników Sweet Moments. Ich
smak był naprawdę naturalny. Próbując kolejnych czekoladowych, śmietankowych,
orzecha włoskiego, coraz bardziej utwierdzałam się, że nie ma w nich sztucznych
substancji, za to sama esencja tego, z czego zostały zrobione. Wszystkie pyszne
i kremowe.
Wychodziłam więc z Sweet Moments
mile zaskoczona. Pyszne słodkości, kawa, piękne, spokojne miejsce, miła obsługa.
Wszystko, co cenię w miejscach, które odwiedzam. Dlatego, gdy tylko znalazłam
kolejną wolną chwilę, z wielką przyjemnością, odwiedziłam ich ponownie, na
promocyjny jabłecznik i przepyszną herbatę z migdałami (10zł). Oraz ostatnio
tuż przed walentynkami, by spróbować ich „miłośnych” propozycji.
Ogólnie asortyment Sweet Moments jest na bieżąco dopasowywany do różnych okoliczności (ostatnio Tłusty Czwartek czy Walentynki właśnie) oraz preferencji i zamówień klientów. Co odwiedzając ich 3 razy w ostatnim czasie, nie umknęło mojemu oku. Bo faktycznie przy każdej wizycie, kusiło mnie za każdym razem inne, słodkie cudo.
I tu po prostu muszę podzielić
się z Wami moimi wrażeniami po zjedzeniu walentynkowych słodkości.
Wybierając się na miejsce z Asią
z bloga www.schowekjm.blogspot.com,
miałyśmy ochotę na dobre ciasto. Widząc na miejscu wszystkie pyszności, trudno
było się nam zdecydować. Stanęło więc na pięknie podanym tiramisu (12zł). Miałyśmy
je zjeść na spółkę, a potem zobaczyć czy zostanie nam miejsce na coś jeszcze. I
tu napiszę tylko tyle, że tiramisu, choć było naprawdę spore, zniknęło w
niespełna 2 minuty. Było tak nieziemsko pyszne, delikatne i idealnie kremowe,
że rozpływałyśmy się przy każdym jego kęsie. Do tego ciasto idealnie wilgotne,
nie rozmoczone, jak to często bywa. Po prostu niebo w gębie.
I tak, mając zjeść tylko
tiramisu, nie mogłyśmy odmówić sobie jeszcze… gorącej czekolady (8zł), torciku
z owocami kaki (9,50zł), czekoladowego muffina z płyną belgijską czekoladą i
kremem (12zł) oraz brownie uwaga… z buraka (7,90zł). Oba desery były cudowne.
Pięknie podany torcik zaskakiwał swoją konsystencją i lekko budyniowym smakiem.
Natomiast buraczane brownie było świetne do przekąszania ze względu na to, że
nie było bardzo słodkie. Gdyby nie to, że zostałyśmy o tym poinformowane, w
życiu nie zgadłybyśmy, że jest zrobione z buraka. Lekko wilgotne i mocno
czekoladowe, smakowało bardzo dobrze. Na muffina, z wielkim żalem, niestety nie
znalazłyśmy już po prostu miejsca… ;)
Gorąca czekolada, zasługuje
natomiast na oddzielny akapit, ponieważ była dla mnie istną ekstazą. Już po
pierwszym łyczku, dzięki jej cudownemu smakowi, przeszły mnie po całym ciele
dreszcze. Idealnie słodko, delikatnie kremowa, z pyszną pianką. Była zdecydowanie
najlepszą gorącą czekoladą jaką piłam ostatnio w Warszawie. Moim zdaniem, po
prostu trzeba jej spróbować! Fani ostrzejszych smaków, mogą ją zamówić również
z dodatkiem chilli (10zł).
Dlatego, gdy tylko zdecydujecie
wybrać się do tej uroczej kawiarnio-cukierni, bądźcie gotowi na moc słodkich
doznań i istnej rozkoszy zmysłów. Polecam Wam to miejsce, jeśli tylko będziecie
chcieli spróbować nieziemskich i, co ważne, naturalnych i ręcznie wyrabianych
słodkości. Mnie Sweet Moments zapadło głęboko w sercu, dlatego już wiem, że
będę odwiedzać ich za każdym razem z wielką przyjemnością.
http://cukierniasweetmoments.pl/ Na
stronie cukierni, po polubieniu ich fan page’a na Facebooku kod promocyjny do
odbioru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz