czwartek, 25 sierpnia 2016

Body Chief

KATERING DIETETYCZNY BODY CHIEF. MOJA JEDNODNIOWA PRZYGODA Z JEDZENIEM W PUDEŁKACH 

Na fali szybkiego życia, bycia fit i czystego wygodnictwa, coraz więcej osób decyduje się na kateringi dietetyczne. Spróbowałam i ja. Ciekawi moich wrażeń? Zapraszam do przeczytania tekstu poniżej. 



Katering zamówiłam z czystej ciekawości. Nie planuję w najbliższym czasie na stałe korzystać z usług żadnej z firm tego typu. Ale czekał mnie długi dzień w pracy, w lodówce hulał wiatr. Do tego dzień próbny był w atrakcyjnej cenie. Więc pomyślałam „why not”? 

Zamówienienie na środę, złożyłam w poniedziałek, żeby mieć pewność, że wszystko będzie zatwierdzone na czas. Po wybraniu opcji wege z rybą, 1500kcal, cena za dzień testowy wyniosła 31zł.  Szybki przelew na konto i załatwione. Pozostało czekać na środę. 



Dostawa 
W opcji dostawy zaznaczyłam godzinę między 6 a 7. Pomyślałam, że w tym czasie i tak będę już na nogach, więc luz. Dlatego niesamowicie zdziwiłam się, gdy we wtorek po poludniu przez dosłownie godzinę bycia offline dostałam trzy telefony od dostawcy, który, gdy oddzwoniłam zapytał mnie… o kod do klatki, bo chciałby zostawić paczkę między 23-24 pod drzwiami o.O I od razu pomyślałam WTF? Z jakiej racji, ktoś obcy ma mi wchodzić na klatkę, moim kodem i zostawiać jedzenie na całą noc pod drzwiami?? Wytłumaczyłam, że dostawę zamówiłam między 6 a 7 i w tych godzinach będę czekać. Pan z lekka oburzony, powiedział, że większość osób tak robi i nie widzi w tym problemu. Jednak finalnie zgodził się przyjechać rano. Dlatego pierwsze wrażenie od razu zanurkowało hen hen w głębiny. Ale z drugiej strony, tym bardziej rozbudziły moją ciekawość, co będzie dalej :D 

Nie zdziwiło mnie więc jak tuż po 6 obudził mnie domofon z dostawą kateringu Był tego plus. Nie musiałam nastawiać budzika! ;) A z racji tego, że śniadanie było już gotowe,  mogłam pozwolić sobie na dodatkową odrobinę lenistwa w łóżku. 



Posiłki
Miało być ich 5. I było. Ale zupełnie inne niż na prezentowanym Wam dzień wcześniej na Facebooku print screenie z strony Body Chief. Więc od rana był mały zonk. Miałam ochotę wyjaśnić czemu się tak zadziało, ale odpuściłam już sobie dzwonienie na infolinię. Dania zapowiadały się ciekawie. Więc nie robiło mi to finalnie wielkiej różnicy. 

Śniadanie
Granola z daktylami, musem malinowym i jogurtem naturalnym. 
Mój mały koszmarek ;) Bo unikam nabiału. Granoli też, bo o ile nie jest domowa, jej skład pozostawia wiele do życzenia. Mus malinowy. Spoko. O ile nie jest dosładzany. A ten, dla smaku, moim zdaniem (choć mogę się mylić!) był. 
Jeśli chodzi o danie, spoko. Typowy standard, który laski na diecie wcinają niemal każdego dnia, w nadziei na upragnioną figurę. Sorry za uogólnienie, ale tak mi się to danie kojarzy. 
Porcja rozmiarowo średnia. Za to baaaardzo dużo daktyli, którymi nieźle się zasłodziłam. 

Zdjęcia brak... Było w stories na Instagramie. W telefonie zapisanego nie mam;)

II śniadanie
Domowy hummus z oliwkami i pumpernikiel 
Od samego patrzenia na porcję hummusu wiedziałam, że NIE MA SZANSY, żebym się tym najadła. Poza tym kolejny produkt, którego unikam. Pieczywo… I do tego pumpernikiel. Już przekonałam się do jego smaku. Ale mimo że jest uważany za zdrowy, moim (i nie tylko moim) zdaniem, wcale taki nie jest… Mnóstwo chemii, niepotrzebne nabijanie kalorii oraz węgli i zapychanie się chlebem. 
Hummus w smaku ok. Typowo grubo mielony. Dość dobrze doprawiony. Dzięki oliwkom tym bardziej nabierał smaku. Dlatego wolałabym zjeść go dwa razy więcej niż dopychać się dwiema cienkimi kromkami pumpernikla. 




Obiad
Łosoś pod beszamelem z paprykowym pęczakiem i ogórki kiszone
Jedno z dwóch najlepszych dań całego dnia! 
Nie miałam możliwości podgrzać obiadu, więc jadłam je lekko ciepłe i obawiałam się jak to będzie z sosem, który powinien się rozpłynąć. A i tak smakowało obłędnie! 
Beszamel wiadomo, do super zdrowych sosów nie należy. 
Sorry, muszę to dodać, łosoś jako ryba, niestety też. Tak mam hopsia na tym punkcie. I tak, wiem, że powinnam w takim razie wybierać eko, bio itp kateringi. Jest szansa, że następnym razem tak zrobię ;) Ale oczywiście zjadłam i żyję. A swoje zdanie i tak napiszę. Może ktoś jeszcze nie zna tych prawd objawionych wybrańcom ;))) 
Do tego, w pełni już zdrowy ;), pęczak paprykowy. I ogórki kiszone. Mam nadzieję, że kiszone. Bo tych kwaszonych (zalanych kwasem, by przyspieszyć kwaszenie, unikajcie, nawet podczas własnych zakupów w sklepie). 
Wszystko smakowało super! I co najważniejsze! W końcu się najadłam! I to najadłam się tak, że aż byłam mega pełna! Ale, że smakowało to brzuszek był szczęśliwy. 





Podwieczorek 
Sałatka ze szpinaku, wędzonego tofu, jajka na twardo i grzanek
Planowo miał być sernik. Ale nie było. Po obiedzie byłam nadal tak pełna, że nie miałam ochoty na dodatkowe, nawet słodkie węglowodany. Za to lekka sałatka na liściach szpinaku z wędzonym tofu wydawała się być spoko opcją. Dodatkowo w środku znalazły się grzanki z pełnoziarnistego chleba, jajko na twardo, ogórek i ziołowy sos jogurtowy. 
I to niestety… Była największa porażka tego dnia. 
Wszystko suche, bez żadnego połączenia smaków. Znowu chleb. I to obrzydliwy :( Nawet dodatek sosu nie pomagał. Zjadłam połowę i miałam dość męczarni przeżuwania tego. Danie wylądowało więc w koszu. 




Kolacja 
Sernik 
Po poprzedniej porażce przyszedł czas na ostatni posiłek dnia. Ciasto. Fajnie. Ale nie nastawiałam się na nic specjalnego. To w końcu katering dietetyczny. Porcja, degustacyjna wręcz. Jednak co się dziwić. Pierwszy kęs i już połowa ciasta zjedzona. Ale za to jaki smak! O mamo! To było tak pyszne! Że moje kubki smakowe znowu zwariowały ze szczęścia! Wilgotne, słodkie, delikatne ciasto. Mega, mega, mega. Brzuszek znowu był szczęśliwy :) A co najważniejsze i dietetyczna psycha zaspokojona ;) Z czego dokładnie był zrobiony, wolę nie wiedzieć ;) Ale znając życie ze wszystkiego, czego staram się nie jeść ;) 




Także jeśli chodzi o posiłki to tyle. Ogólnie podsumowałabym to tak: 2 pyszne dania, 2 ok i 1 porażka. W zależności od indywidualnych wymagań, niech każdy wyciągnie swoją „średnią” sam. 

Wiadomo nie ma opcji, żeby wszystkim dogodzić. Żeby wszystkie dania w pełni smakowały. Trudno powiedzieć, co by było, w kolejnych dniach. Może lepiej? Może gorzej… 


Czy byłam głodna? Po zjedzeniu śniadania, po dwóch godzinach już lekko tak. Po II śniadaniu, ledwo wstałam od stołu, już czułam głód ;) Ale w przerwie między posiłkami wypiłam dwie kawy mleczne. Na pewno pomogło. Choć będąc stricte na diecie, absolutnie nie powinnam (w końcu dodatkowe kalorie z mleka). Po pozostałych daniach zero głodu do następnego posiłku. Dodając element przyzwyczajenia organizmu do diety, jestem niemal pewna, że o notorycznym głodzie nie byłoby raczej mowy. 

Mnie najbardziej przeszkadzała jednak moja świadomość czym jest naprawdę zdrowe, nieprzetworzone jedzenie. A takiego nie ma co się oszukiwać. Jest coraz mniej. 
Kateringi dietetyczne w większości działają więc na tym, co ogólnie uważa się za zdrowe. Co smakuje. Co jest… dla nich opłacalne. To w końcu biznes! 

Na instagramie pod nickiem ruda_mowi znajdziecie Piękność (Ruda pozdrawiam!, nie nie znamy się ;)), która dzięki Body Chief schudła 15kg. Moim zdaniem, schudła tyle dzięki swojej determinacji (zero podjadania, oprócz, jak sama przyznaje, jednorazowego wypicia drinka), regularnym posiłkom i ujemnym bilansie kalorycznym. Zachowując te zasady nie ma bata, żeby nie schudnąć. I nie ma to znaczenia, czy będziemy sami gotować w domu, jeść na mieście czy skorzystamy właśnie z kateringu. Takie „cuda” są możliwe. I zależą tylko od nas. 

Czy zdecydowałabym się na pakiet od Body Chief? Zdecydowanie nie. Za bardzo gnębiłoby mnie jedzenie tego, co uważam za niezdrowe. Natomiast jeśli dla kogoś nie ma to większego znaczenia, jest nastawiony na jasny cel: schudnąć, to napiszę: „why not?”… Cena w porównaniu z konkurencją atrakcyjna. Jedzenie ok. Wszystko ma się podane jak na tacy. Jeśli kogoś stac, nic tylko jeść i chudnąć ;) 

Nie wykluczam spróbowania kolejnych pakietów testowych innych firm. Może zachwycę się którąś i zdecyduje się na wykup całego pakietu. W końcu ja też w końcu chciałabym być fit ;) 

Także jeśli słyszeliście o jakichś ciekawych firmach kateringowych, dajcie znać! :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz