wtorek, 12 kwietnia 2016

RESTAURACJA FIVERESTAURANT. NA LUŹNY WYPAD ZE ZNAJOMYMI


W marcu bardzo ciągnęło mnie w okolice pl. Grzybowskiego. Dlatego też, gdy chciałyśmy wybrać się z koleżankami na wspólny wypad do restauracji,  Five wydawała się idealna. Jak było? Wszystko wyjaśniam poniżej.

EDIT: Jak dowiedziałam się po publikacji posta FiveRestaurant została zamknięta. Co powstanie na jej miejscu na tę chwilę niewiadomo. Niemniej jednak zapraszam do tekstu poniżej :) 



FiveRestaurant przy ul. Grzybowskiej 5, byłyśmy umówione w pewien czwartkowy wieczór. Gdy dotarłam na miejsce byłam naprawdę zaskoczona wyglądem wnętrza, bo obserwując ich na Facebooku miałam zupełnie inne wyobrażenie tego miejsca. W środku panował bardzo luźny klimat. Duże stoliki, kanapy, krzesła. Przygaszone światła. Czułam się trochę jak w knajpie z amerykańskich filmów. I gdy dołączyły do mnie Dziewczyny, były równie zaskoczone i tylko potwierdziły moje odczucia. Jednak byłyśmy w równie luźnym, kobiecym gronie. Także pozostało nam po prostu przyzwyczaić się do odmiennych od naszego nastawienia realiów i cieszyć się spotkaniem. 



FiveRestaurant jest jedną z restauracji z przewodnika- rabatownika Go-Out, dzięki któremu drugie danie zamawia się za 1zł. Dlatego śmiało mogłyśmy zamawiać wszystko, co wpadło nam w oko. Menu było bardzo przejrzyste. Dania podzielone na przystawki, sałaty, pasty i pizze. Także postanowiłyśmy zamówić i spróbować potraw różnego rodzaju. Z przystawek wybrałyśmy tatar z łososia (27,90) z świeżym ogórkiem, sałatką, musem z awokado i frytkami, spośród propozycji makaronów stanęło na tagiatelle z bocznikami (29,90zł), szynką parmeńską, suszonymi pomidorami, tymiankiem, parmezanem i sosem śmietanowym, Z sałat zamówiłyśmy tę z krewetkami (29,90zł), musem brzoskwiniowym z kolendrą, chilli i prażonym kokosem oraz pizzę Parma (29,90zł), ser mozarella, prosciutto di parma, balsamico.

W tamacie napoi Dziewczyny zaszalały alkoholowo z domowym winem (9zł), zimowym grzańcem (10zł), a ja grzecznie z zimową herbatą (15zł)



Poprosiłyśmy o podanie wszystkich dań, poza pizzą, razem. I tak czekając na zamówienie nadrabiałyśmy towarzyskie zaległości. Osoby siedzące obok wyglądały przede wszystkim jak znajomi rozmawiający przy piwie/herbacie i jedzeniu. I w moim odczuciu, The Five jest właśnie idealnym miejscem do tego typu luźnych spotkań, gdy piwo i przekąski to za mało i ma się ochotę posiedzieć dłużej przy konkretniejszym jedzeniu. 



Gdy dostałyśmy nasze dania, nie wiedziałyśmy za co się zabrać. Wszystko wyglądało pysznie. Ja zdecydowałam się spróbować w pierwszej kolejności tatara z łososia i muszę przyznać, że był naprawdę rewelacyjny. Idealnie doprawiony, z mięsistą w smaku i konsystencji rybą. Do tego sałatka i frytki. Wszystko komponowało się ze sobą bardzo dobrze. Kolejną potrawą był makaron. Tagiatelle z boczniakami niestety nie powalało już tak na nogi. Danie smakowało tak, jakby było po prostu podgrzane przed samym podaniem. Zawierało jednak sporą ilość dodatków, a porcja sama w sobie była duża. Jednak to zdecydowanie nie to, co na bieżąco przyrządzone danie.  Na koniec zostawiłam więc sobie sałatkę z krewetkami. I tu ponownie byłam mile zaskoczona. Bo choć sałata sama w sobie nie prezentowała się jakoś wyjątkowo. To kompozycja smaków i jej doprawienie było odpowiednie. Ponadto dodatek musu brzoskwiniowego z kolendrą, kokosem i chili był naprawdę ciekawy. Fajnie zaostrzał smak i z krewetkami smakował idealnie. 



Po wspołnym spałaszowaniu trzech pierwszych dań, przyszła pora na ostatnie, czyli pizzę. Zanim zaczęłyśmy ją jeść minęła krótka chwila. Dlatego, gdy zauważyłyśmy, że zdążyła już wystygnąć, poprosiłyśmy o ponowne włożenie jej do pieca, by się podgrzała. Czekałyśmy cierpliwie kilka minut, mając nadzieję, że tym razem uda się zjeść idealnie podgrzaną. Jednak nic z tego. Choć pizza prosto z pieca trafiła na nasz stół, była tak samo zimna... Zrezygnowane, lecz nadal głodne postanowiłyśmy zjeść już taką, jaką dostałyśmy. Jednak, co było do przewidzenia, zimna pizza nie smakowała tak, jak mogłaby, gdyby była odpowiednio podana.

W temacie napoi nie mam za dużo do napisania. Były ok. Choć osobiście piłam znacznie lepsze herbaty zimowe za 15zł. 

Za 4 dania: sporą przystawkę, sałatę, makaron i pizzę, dzięki kuponowi Go-Out zapłaciłyśmy 59,80zł plus cena napoi. Wyszło więc bardzo korzystnie. Za niektóre dania (tatar z łososia i sałatę z krewetkami) z czystym sumieniem zapłaciłabym nawet standardową cenę. Płacąc za pozostałe (tagz boczniakami i pizzę Parmę), byłabym mocno rozczarowana.



Podsumowując naszą wizytę w FiveRestaurant myślę, że jest to świetne miejsce na wieczorne spotkanie ze znajomymi przy piwie i treściwym jedzeniu. Na romantyczną kolację we dwoje, jest raczej średnim wyborem. Ceny standardowe. Wybór dań spory. Każdy powinien więc znaleźć tu coś dla siebie. Potrawy od rewelacyjnych, po mocno rozczarowujące. Także ciężko się na cokolwiek nastawiać. Polecam wybrać się tam i przekonać się samemu. Myślę, że z ciekawości sama wpadnę tam przy jakiejś okazji jeszcze raz. Jeśli wybierzecie się przede mną, dajcie znać jak było :)






poniedziałek, 4 kwietnia 2016

KAWIARNIA CZYTELNIA. KAWIARNIA DO KTÓREJ SIĘ WRACA

Od zawsze lubiłam okolice Żoliborza i Bielan. Wiele wspomnień, dużo zieleni i klimat starych zabudowań. Dlatego, gdy dowiedziałam się, że w tamtych stronach znajduje się niewielka klimatyczna kawiarnia, wiedziałam, że prędzej czy później muszę się tam wybrać.