Dziś odświeżam i wstawiam na bloga post, który na swoim profilu na Facebooku wstawiłam jako jeden z pierwszych. Miłej lektury :)
Waff’love specjalizuje się w
waflach belgijskich wytwarzanych na bazie naturalnych składników, podawanych z
różnymi dodatkami. Swojego wafla można skomponować samemu lub też zajadać się
gotowymi propozycjami. Do tego w menu można znaleźć również różne desery
lodowe, koktajle i kawy. Wszystko wytwarzane jest na miejscu przez pracowników
lokalu. Hasło „Z miłości do słodkości” brzmiało zachęcająco, także planowana
wizyta zapowiadała się smakowicie.
Do odwiedzin Waff’love
przymierzałam się kilka razy. Za każdym razem coś mi wypadało. A to nie byłam
wystarczająco głodna, a to koleżanka nie mogła, a to nie było gdzie zaparkować-
Senatorska w Warszawie, to w końcu dość oblegana ulica. Ale widocznie tak miało
być, bo jak się okazało, trafiła się świetna okazja, by w końcu się wybrać. Waff’love
świętowało swoje drugie urodziny i z tej okazji przygotowało promocję -50% na
wszystkie zestawy. Nie mogłam nie skorzystać ;)
Do „waflarni” wybrałam się w
czwartkowy wieczór ze znajomymi. Już od samego wejścia było czuć słodki zapach
wypiekanych wafli. Wnętrze jest bardzo małe i kameralne, ale trzeba przyznać,
że panowała tam miła atmosfera. Zasiedliśmy więc przy malutkim stoliczku, w
fotelach tuż przy barze i zaczęliśmy przeglądać menu.. W międzyczasie
spróbowaliśmy dwóch rodzajów ciast- klasycznego i z cynamonem. Degustacja
malutkich kawałeczków tylko zaostrzyła nasz apetyt, dlatego wybór był szybki. Chcieliśmy
popróbować różnych wariantów, więc każdy z nas zamówił inny zestaw.
Wybraliśmy
Belgijską Klasykę- z nutellą, bananem, bitą śmietaną i orzeszkami ziemnymi,
Specoolusa- z kremem ciasteczkowym, bananem, bitą śmietaną i orzeszkami oraz
Coconuta- z kremem kokosowym, świeżymi owocami, bitą śmietaną i polewą
czekoladową. Pierwszy zestaw na cieście klasycznym, a dwa pozostałe na
cynamonowym. Dzięki urodzinowej promocji zapłaciliśmy po 8zł. Czekając na
słodkie dania mogliśmy spokojnie porozmawiać, choć nie mogłam oprzeć się
domysłom jak lokal funkcjonuje w czasie większego oblężenia, bo wtedy musi być
w nim naprawdę tłoczno i głośno. Odległość między stolikami jest bardzo mała,
więc przy dużej liczbie gości siedzi się niemal obok siebie.
Na zamówienie nie musieliśmy na
szczęście czekać zbyt długo. Po około 10 minutach dostaliśmy trzy smakowicie
wyglądające wafle z dodatkami. Nie zwlekając ani chwili zaczęliśmy pałaszować
nasze dania. Mi przypadł Coconut i muszę przyznać, że próbując dwóch
pozostałych zestawów, pod względem dodatków, to właśnie on został moim
faworytem. Krem kokosowy był bardzo smaczny. Ciekawie komponował się z owocami-
ananasem, truskawkami i malinami, które niestety o tej porze roku były
pozbawione smaku. Dlatego zjedzenie ich było możliwe tylko w połączeniu z
kremem. Myślę, że dobór typowo jesiennych owoców byłby odpowiedniejszy, by
zapewnić daniu pełnie smaku. Muszę
jednak przyznać, że mój zestaw z pewnością nie był za słodki, czego nie można
było powiedzieć o Belgijskiej Klasyce i Specoolusie. Choć tu oczywiście wchodzą
w grę już osobiste preferencje. Niemniej jednak Coconut smakował najbardziej
również moim znajomym. Sam wafel był
dobry, choć naszym zdaniem zbyt zbity, jakby mączny. Według mnie zabrakło mu
lekkości i puszystości, która podkreślałaby dodatki, a nie je przytłaczała. Choć rozmiar samego wafla był niewielki (ok. 10x8cm), trzeba przyznać, że
najedliśmy się po sam brzeżek. Nie było
więc mowy o zamówieniu kolejnego, nawet na spółkę.
Ze względu na późną porę i to, że
śpieszyliśmy się do kina, nie było czasu na wypicie kawy, którą pewnie
normalnie bym zamówiła, by spróbować jak jest podawana. Dlatego po zjedzeniu
wafli wyszliśmy z lokalu z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zestawy były
smaczne, z drugiej jednak sam wafel, jak wcześniej wspominałam, miał zbyt
ciężki smak. Gdyby nie promocyjna cena bylibyśmy zawiedzeni. Domyślam się, że koszt
półproduktów, produkcji oraz utrzymania lokalu w takiej lokalizacji nie jest
mały. Jednak mimo wszystko, w moim odczuciu jest to dość wygórowana cena jak na
danie tak niewielkich rozmiarów. Przy
niższym koszcie takich małych słodkości, zapewne odwiedzałabym to miejsce
znacznie częściej i z większą ochotą. Dlatego pozostaje mi nabrać smaku na
kolejną wizytę w Waff’love, by przekonać się czy serwowane tam wafle zawsze tak smakują i są tak niewielkich rozmiarów, czy
była to może kwestia późnej godziny, akcji promocyjnej lub też jakiegoś
niedopatrzenia.
Ja niestety zakochana w Waff'love nie wyszłam... Niemniej jednak polecam to miejsce
wszystkim smakoszom słodkości, którzy lubią zasiąść w kameralnym lokalu z miłą
atmosferą, by przekonali się jak smakują te specjały rodem z Belgii i
ocenili je sami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz