sobota, 12 grudnia 2015

CZY MOŻNA ZAKOCHAĆ SIĘ W WAFF'LOVE?

Dziś odświeżam i wstawiam na bloga post, który na swoim profilu na Facebooku wstawiłam jako jeden z pierwszych. Miłej lektury :)

Waff’love specjalizuje się w waflach belgijskich wytwarzanych na bazie naturalnych składników, podawanych z różnymi dodatkami. Swojego wafla można skomponować samemu lub też zajadać się gotowymi propozycjami. Do tego w menu można znaleźć również różne desery lodowe, koktajle i kawy. Wszystko wytwarzane jest na miejscu przez pracowników lokalu. Hasło „Z miłości do słodkości” brzmiało zachęcająco, także planowana wizyta zapowiadała się smakowicie.  

Do odwiedzin Waff’love przymierzałam się kilka razy. Za każdym razem coś mi wypadało. A to nie byłam wystarczająco głodna, a to koleżanka nie mogła, a to nie było gdzie zaparkować- Senatorska w Warszawie, to w końcu dość oblegana ulica. Ale widocznie tak miało być, bo jak się okazało, trafiła się świetna okazja, by w końcu się wybrać. Waff’love świętowało swoje drugie urodziny i z tej okazji przygotowało promocję -50% na wszystkie zestawy. Nie mogłam nie skorzystać ;) 

Do „waflarni” wybrałam się w czwartkowy wieczór ze znajomymi. Już od samego wejścia było czuć słodki zapach wypiekanych wafli. Wnętrze jest bardzo małe i kameralne, ale trzeba przyznać, że panowała tam miła atmosfera. Zasiedliśmy więc przy malutkim stoliczku, w fotelach tuż przy barze i zaczęliśmy przeglądać menu.. W międzyczasie spróbowaliśmy dwóch rodzajów ciast- klasycznego i z cynamonem. Degustacja malutkich kawałeczków tylko zaostrzyła nasz apetyt, dlatego wybór był szybki. Chcieliśmy popróbować różnych wariantów, więc każdy z nas zamówił inny zestaw. 

Wybraliśmy Belgijską Klasykę- z nutellą, bananem, bitą śmietaną i orzeszkami ziemnymi, Specoolusa- z kremem ciasteczkowym, bananem, bitą śmietaną i orzeszkami oraz Coconuta- z kremem kokosowym, świeżymi owocami, bitą śmietaną i polewą czekoladową. Pierwszy zestaw na cieście klasycznym, a dwa pozostałe na cynamonowym. Dzięki urodzinowej promocji zapłaciliśmy po 8zł. Czekając na słodkie dania mogliśmy spokojnie porozmawiać, choć nie mogłam oprzeć się domysłom jak lokal funkcjonuje w czasie większego oblężenia, bo wtedy musi być w nim naprawdę tłoczno i głośno. Odległość między stolikami jest bardzo mała, więc przy dużej liczbie gości siedzi się niemal obok siebie. 

Na zamówienie nie musieliśmy na szczęście czekać zbyt długo. Po około 10 minutach dostaliśmy trzy smakowicie wyglądające wafle z dodatkami. Nie zwlekając ani chwili zaczęliśmy pałaszować nasze dania. Mi przypadł Coconut i muszę przyznać, że próbując dwóch pozostałych zestawów, pod względem dodatków, to właśnie on został moim faworytem. Krem kokosowy był bardzo smaczny. Ciekawie komponował się z owocami- ananasem, truskawkami i malinami, które niestety o tej porze roku były pozbawione smaku. Dlatego zjedzenie ich było możliwe tylko w połączeniu z kremem. Myślę, że dobór typowo jesiennych owoców byłby odpowiedniejszy, by zapewnić daniu pełnie smaku.  Muszę jednak przyznać, że mój zestaw z pewnością nie był za słodki, czego nie można było powiedzieć o Belgijskiej Klasyce i Specoolusie. Choć tu oczywiście wchodzą w grę już osobiste preferencje. Niemniej jednak Coconut smakował najbardziej również moim znajomym.  Sam wafel był dobry, choć naszym zdaniem zbyt zbity, jakby mączny. Według mnie zabrakło mu lekkości i puszystości, która podkreślałaby dodatki, a nie je przytłaczała.  Choć rozmiar samego wafla był  niewielki (ok. 10x8cm), trzeba przyznać, że najedliśmy się po sam brzeżek.  Nie było więc mowy o zamówieniu kolejnego, nawet na spółkę. 

Ze względu na późną porę i to, że śpieszyliśmy się do kina, nie było czasu na wypicie kawy, którą pewnie normalnie bym zamówiła, by spróbować jak jest podawana. Dlatego po zjedzeniu wafli wyszliśmy z lokalu z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zestawy były smaczne, z drugiej jednak sam wafel, jak wcześniej wspominałam, miał zbyt ciężki smak. Gdyby nie promocyjna cena bylibyśmy  zawiedzeni. Domyślam się, że koszt półproduktów, produkcji oraz utrzymania lokalu w takiej lokalizacji nie jest mały. Jednak mimo wszystko, w moim odczuciu jest to dość wygórowana cena jak na danie tak niewielkich rozmiarów.  Przy niższym koszcie takich małych słodkości, zapewne odwiedzałabym to miejsce znacznie częściej i z większą ochotą. Dlatego pozostaje mi nabrać smaku na kolejną wizytę w Waff’love, by przekonać się czy serwowane tam wafle zawsze  tak smakują i są tak niewielkich rozmiarów, czy była to może kwestia późnej godziny, akcji promocyjnej lub też jakiegoś niedopatrzenia. 

Ja niestety zakochana w Waff'love nie wyszłam... Niemniej jednak polecam to miejsce wszystkim smakoszom słodkości, którzy lubią zasiąść w kameralnym lokalu z miłą atmosferą, by przekonali się jak smakują te specjały rodem z Belgii i ocenili je sami :) 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz